 |
Sarajewo by night
|
19.07.17 sroda
Mimo takich przygod z hotelem nie poddalismy się i mielismy najlepszy dzien ever. Sarajewo jest super i zostawilismy tam nasze serce. Opuscilismy szybko hotel starając sie jak najszybciej zapomniec o nocnych przygodach. W hotelu mielismy tez sniadanie, ale balismy sie co dostaniemy. Szału nie było: mielonka i ser oraz margaryna. Mniej wiecej jak u nas w szpotaluJPrzenieslismy się do muzułmanskiej dzielnicy do Sofa Guset House gdzie hostem był Faris. I znowu dusza człowiek. Miał dla nas mapki, liste miejsc gdzie zjesc i zawsze dobrą radę. Mieszkalismy wreszcie w centrum (bo ten hotel to nie dosc ze słaby to jeszcze na zadupiu był) przy najwazniejszych atrakcjach. Sarajewo tak nam sie spodobało ze postanowilismy zostać jedna noc dłuzej niz zakładalismy. Nazywane jest Jeruzalem Europy, bo spotykają sie tu kultura wschodu i zachodu, oraz 4 religie obok siebie. Na jednej ulicy w odległosci minuty marszu była katolicka katedra, prawosławna cerkiew, zydowska synagoda i muzułmanskie meczety. BiH cała taka jest, chociaz w wiekszosci to muzułmanski kraj (jeden z niewielu w Europie). W Sarajewie 80% to muzułmanie i meczety były na kazdym kroku. Jeden nawet kolo naszego pokoju, wiec rano o swicie zamiast koguta mielismy allah akbar.
Wreszcie ruszylismy w miasto. Właściwie całe centrum jest rekonstrukcja tego co było tu kiedyś, bo w ostatniej wojnie wszystko było zniszczone. Łącznie z Biblioteka Narodową gdzie spłonęło ponad 2 mln ksiazek i rekopisów. Czesc starówki dzieli się na 2 czesci: osmanską, na wzor tureckich bazarów, gdzie pełno jest tradycyjnych knajpek i sklepikow z rekodziełem i pamiątkami. Niska zabudowa, ulice bez łądu i skłAdu, głosno i kolorowo. Moja ulubiona czescJ krecilismy sie tam w kołko poł dnia. Probowalismy lokalnych wyrobów (bosanska kafa, burek, cevapi), mozna było podglądac muzułmanów na modłach, albo rzemieslników jak „wyklepują” imbryczki. Sami kupilismy sobie komplecik. I wiele innych rzeczy bo dziś mielismy prawdziwy festiwal zakupów. Zjedlismy tez cos lokalnego, ale sami nie bardzo wiemy co to było. Zamówilismy talerz z grila, ale oprócz miesa były tam „rozności”. Wątróbke poznałam, ale jedno to było jak konsystencji gąbki, białozółte, i koles nie umiał wytłumaczyc co to jest. Myślałam ze mózg, ale pokazywał na część przy gardle. Ślinianki? Na pewno z bawoła. Bałam sie troche tego zjesc, zwłąszcza ze smak nie był rewelacyjny. Bartus to nawet widelcem nie chciał tego dotknąćJPotem ruszylismy do czesci austrowegierskiej. I nagle zmiana swaitów, z czesci tureckiej przenieslismy sie do eleganckiej dzielnicy europejskiej. Jest nawet symboliczna lini oddzielająca te 2 dzielnice i włąsciwie 2 kultury (wschodu i zachodu). Robi wrazenie, choc wieksze robiła dzielnica turecka, moze dlatego ze zupełnie inna od tego co juz znamy. Oglądalismy eleganckie budynki, swiatynie i ulice. W kazdym miejscu były też mniejsze lub wieksze slady wojny. Moze nie w pierwszej lini zabudowy, ale slady po kulach są widoczne. Sarajewo było oblęzone przez ponad 1400 dni, dziennie spadało na miasto ponad 400 granatów. Te slady po granach są upamiętnione jako „sarajewskie róze” – dziury były wypełniane czerwoną farbą, stad ta nazwa. Było tego tak dużo, ze zdecydowano się jednak przykryć wiekszość i zostawić tylko kilka jako przykład i przestrogę. Sarajewo położone jest wokół kilku pasm górskich i ciagnie się wzdłuż rzeki Milijacka w dolince. To sprawiło, że było łatwym celem dla Serbów. Na wzgórzach rozlokowały się wojska i snajperzy, którzy stad ostrzeliwali mieszkancow. Dlatego wiele ulic w Sarajewi nosiło miano „alei snajperów”. W rozmowie z lokalsami nie czuje sie smutku ani wrogości. Wszystkie wyznania znowy zyja z zgodzie obok siebie a ludzie są zyczliwi i przyjazni. Chcą zyc dalej, mimo swojej ostatniej historii to bardzo radosne i pozytywne miasto. I niesamowici ludzie.
Sarajewo to tez miejsce od którego rozpoczeła sie 1 wojna swiatowa. To tutaj zastrzelone Franciszka Ferdynanda, a potem juz poszło. Wybralismy się na bardzo ciekawą wycieczke z przewodnikiem po najważniejszych miejscach w centrum, co dało nam spojrzenie lokalnej społeczności na wszytskie wydarzenia. Zaprowadziła nas też na miejsc gdzie zamach miał miejsce. Mieści się niedaleko Muzeum Sarajewa. Do zadnego muzeum nie wstąpilismy bo szkoda nam było czasu. Wybralismy sie za to do ruin zółtej fortecy skad rozciagał się niesamowity widok na miasto. Ciezko jednak w upale ponad 35 stopniowym wspinac się po gorach i dolinach. Nasze mieszkanie tez było na górce, no ale taki mamy klimat. Dlatego n ie chodzilismy zbyt czesto do pokojuJNa wieczor wybralismy sie na okoliczne wzgorze aby podziwiać Sarajewo nocą. Ach, ale było pięknie. Wspaniałe miasto. Dobrze ze zostajemy jeszcze jeden dzien. I udało nam sie znegocjowac cene!
Z ciekawostek to mielismy ochote na serek. W sklepie znalezlismy cos co sie nazywało „kisiejo svery sir” i miało na rysunku cos jak twarozek, ale w kubeczku. Kupilismy na sprobe i zjedlismy 300g tego myslac ze to serek. Ale wydaje mi sie ze to byla smietana 25%:) Mniam mniam
J
 |
śniadanie w hotelu 3 gwiazdkowym. Mielonka:) |
 |
główna ulica na głównym rynku – Baščaršija |
 |
ulica z rekodziełem |
 |
tygielki do kawy |
 |
studnia do rytualnych obmyć w meczecie gazi husrev bega |
 |
szkoła średnia muzułmańska na przeciwko meczetu gazi husrev bega |
 |
Bazar wydudowany w XV wieku |
 |
przerwa na kawe |
 |
mniamniaminiam |
 |
Cmentarzy wszedzie pełno. Tu cmentarz arabski |
 |
widok na sarajewo z Zółtego Fortu |
 |
a tuz obok ostrzelany dom |
 |
Sarajewska róza |
 |
„Wieczny Ogień” upamiętniający Bośniaków, Chorwatów i Serbów którzy zgineli w wojnach |
 |
lokalny grajek |
 |
Replika samochodu ksiecia Ferdynanta, oraz miejsce gdzie dokonano zamoachu |
 |
Ratusz w Sarajewie, kiedyś miesciła sie tu biblioteka narodowa, ale po pozarze nie mają tam juz czego przechowywać |
 |
czas do domu |
 |
parkowanie tutaj to nie lada wyczyn |