Warszawa w domku, 3 pm czasu lokalnego:) własnie mija 46 godzina podrozy.
Orzeł wylądował. W Polsce szaro i zimno. Ale my mielismy gorące powitanie. Był chleb i kiełbasa. I domowe kotleciki. Dobrze bo lodówka pusta. A w domu czekała na nas jeszcze choinka. Bo my lubimy niespodzianki.
Reszta postów jak sie wyspimy. Muach!