 |
samochod włóczęga, teraz jeszcze z mokrym praniem:) |
 |
Dzien 13 – wtorek |
Wtorek 8.03.16
To była straszna noc. Spaliśmy w mokrych ciuchach na najwyższym łóżku, zeby nam sie juz nic nie przytrafiło. Mieliśmy nawet w pokoju pajaka wieczorem, ale nie ruszalismy go, bo stwierdziliśmy ze zjada robale. Jednak dziwnie sie poczulam jak rano go juz nie bylo… Mam nadzieje ze po nas nie chodził…. To zabawne jak patrzymy na to wszytko z perspektywy czasu. Balismy sie pajakow w Australii a zalatwily nas robale pospolite z NZ. Jeden plus byl taki ze wstalismy jak oparzeni na pierwszy budzik i 5 minut później bylismy juz spakowani w samochodzie. W mokrych piżamach wprawdzie, ale chcieliśmy sie stamtąd jak najszybciej wynieść. W recepcji przyjemnie nie bylo, ale odzyskaliśmy kase za oba noclegi. Próbowali nam wmówić, że sami przynieśliśmy te robale, albo ze to nie od ugryzienia ale alergia. Nie no, chyba sami sie tak pogryźliśmy:) posuszylismy jeszcze ciuszki i dalej w droge. Dzis dlugo, bo musieliśmy sie dostac na drugie wybrzeże. Mielismy zobaczyc Cathedral Caves, ale trzeba trafic na odpływ, wiec dla nas bylo juz za pozno. Za to pojechalismy do parku Catlins zobaczyć Nugget Point – wielkie klify i latarnie oraz miejsce z pingwinami. Na pingwiny bylo za wcześnie, bo one przychodza dopiero pod wieczor. Za to klify fantastyczne, tylko wialo tak, ze balam sie ze mnie zdmuchnie. Dobrze ze barierki byly. Potem widzielismy jeszcze wiele plaz, az dotarlismy do Dunedin. To miasto podobno studenckie i podobno szkockie. Po paru godzinach tam ciezko potwierdzić lub zaprzeczyc, ale bylo sympatycznie. Zdążyliśmy pokręcić sie po centrum, wypic kawe i zjesc w japonskim barze. Duzo tu takich knajp. Zaliczylismy tez największą lokalną atrakcję – najbardziej stromą ulicę świata Baldwin Street. Jest nawet w ksiedze rekordów Guinessa. Nachylenie 35%, a roznica miedzy pierwszym i ostatnim domem 70 metrów. No stromo było:)
Szkoda ze dzien taki krotki, bo nie zdazylismy juz na polwysep Otago. Maja tam jeszcze wiecej pingwinków. Widzielismy po drodze kilka plaz gdzie przychodza pingwiny, ale bylismy tam około południa, czyli za wczesnie. One przychodza dopiero na 1 -2 godziny przed zachodem słonca. Szkoda ze nie moglismy poczekac…Pojechalismy w strone Christchurch, a nocowalismy po drodze w Moeraki Boulders Holiday Park. Dzis w samochodzie. Bylo troche zimno, ale przynajmniej nic nas nie pogryzlo:) a, i jeszcze udalo nam sie wysuszyc kolejna porcje prania. Zostaly juz niedobitki, bedziemy suszyc jutro na masce samochodu:)
Troche smutno nam, bo juz wracamy z Wyspy Południowej. Ale zleciało. Aż łezka w oku sie kreci. Troche nam sentymentalnie… Za szybko ten czas leci!
 |
samochod naszym drugim domem – jemy, spimy, jedziemy, ostatnio nawet pranie suszymy. Nie probowaliśmy jeszcze czy jest wodoodporny, mozna nim pływac? Moglibyśmy zaoszczędzić na promie. |
 |
Plaza na drugim wybrzeżu. Ocean spokojny tym razem, chociaz wcale spokojnie nie było. Wybrzeże Catlins |
Co to za Arabus na 3 zdjęciu? 😛 I Buka na 3 od końca? 😀
oj Andrzej, dawno sie nie widzielismy:) jestesmy w Londku juz:/