To juz dwa tygodnie jak jestesmy w podróży. Ale ten czas leci – bardzo szybko. I intensywnie, mamy wrazenie ze w Polsce nie było nas juz całe wieki, a przecież to wcale nie tak długo:) Zmeczenie daje sie we znaki, nadal nie mamy czasu równo sie opalic:) lubie takie wieczory po intensywnym dniu, kiedy planujemy co to nie zrobimy wieczorem, a potem nie wiadomo kiedy zasypiamy w pol slowa. Mamy tak codziennie. Bo podrozowanie to ciezka praca. Wstajemy przecież wczesniej niz do pracy (:P) potem ponad 12 godzin biegamy, az nam padną baterie. Czasem tylko nie ma gdzie ich doładować….
Dzis mielismy całkiem niezły czas, i ruszylismy w stronę Abel Tasman National Park. To taki wielki park narodowy przy linii brzegowej gdzie mozna odkrywac zakamarki z dala od cywilizacji – glownie rozlegle piekne plaze i pagorki. Jest gdzie chodzic bo trasa przez park to na 5 dni w jedna strone jest pomyslana. Obliczylismy, ze nam to by zeszlo przynajmniej 2 razy dluzej, bo na kazda plaze musielismy wejsc i do kazdej dziury zajrzec. Tak w ogole to Abel Tasman byl europejskim odkrywcą NZ. Pochodzil z Holandii i jako pierwszy doplynal do wybrzezy Tasmanii i NZ ok 1640. Potem na mapach pojawila sie nazwa wyspy Nieuw Zeeland na czesc jednej w holenderskich prowincji (pozdro Mihau). I tak zostalo:) A Tasman ma swoje morze i wyspę Tasmanie:) no i ładny park jeszcze:)
Po drodze do parku zjedlismy bardzo dobre sniadanko. Starczylo nam do kolacji:) to zabawne z tymi sniadaniami, bo juz ktorys raz z kolei widzialam w menu nalesniki z karmelizowanym bananem, bekonem i syropem klonowym. Najpierw sie wzdrygnelam, ale teraz to chyba nie moge zakonczyc tego wyjazdu bez sprobowania takiego dziwadła:) duzo tu naleciałości z Wielkiej Brytanii, w sumie nie ma sie co dziwić, bo nadal NZ to czesc imperium. Ale po co tak wszystko bezmyslnie przejmowac. Np dwa kurki w zlewie. Nigdy nie zrozumiem idei tego wynalazku. Bo tu jak i w Anglii jest tak, ze jest oddzielny kurek do zimnej i oddzielny do cieplej. No ale jak z tego korzystać np jak sie myje zeby? Lepsza lodowata, czy gorąca? Czy mieszać w locie? Takie tam niuanse:)
Sam park wspanialy, kilometry plaz i droga przez las po pagorkach. Malownicze zatoki, krajobraz zmienial sie ciągle, bo rano przyplyw, po poludniu odplyw. Byly nawet miejsca kampingowe na plazy i jazdy konno brzegiem morza. Szkoda ze nie mozemy zostac dluzej…. Widzielimsy tez krabika. Suszony był wprawdzie, moglismy go włożyć miedzy kartki ksiązki jako zakładkę. Ale zostawilismy go na plazy, ładnie sie komponował. Oooo, widzielismy tez płaszczkę. Co ciekawe z klifu, bo wody tutaj sa tak przejrzyste. Pamietam jak w Australii opowiadali nam ze są specjalne helikoptery aby patrolować nabrzeże czy nie ma rekinów. Nie moglismy zrozumiec jak to mozliwe ze z góry sprawdzaja czy nic nie ma. Teraz wszystko jasne. Naprawde w gory widać rybki:) Ten cały wspaniały swiat zepsuła mi osa, bo mnie dziabła. Ech, no co ja takiego zrobiłam?
Przed wyjazdem zajrzelismy jeszcze do lokalnego baru. Mieli tez małże:) Po szybkiej kolacji wyruszylismy dalej w kierunku drugiego wybrzeza. W tych okolicach było tez sporo winnic i sadów. Mieli nawet taki system sprzedazy plonów, ze przy famach stały takie drewniane stoiska z plonami, np kilo jablek z wypisaną ceną i skrzyneczką na pieniądze. I tak się odbywa sprzedaz. Niezle:) i cóż za zaufanie. W Polsce by nie przeszło:) Kupilismy śliwki. Bylo jeszcze nashi. Co to jest? Bo wygladało jak skrzyżowanie jabłka i gruszki…
![]() |
plaza w czasie odpływu |
![]() |
Samotne drzewo na jednej z dzikich plaz |
![]() |
Przydrozny sklepik wersja rozbudowana. Są warzywa, są ceny. Jest skrzynka na pieniądze. Jasne ze proste ze jasne ze proste |
![]() |
Przydrozny sklepik w wersji podstawowej |
Na wybrzeze wprawdzie nie dotarlismy, bo szkoda bylo nam widokow, gdy sie ciemno zrobilo. Zostalismy wiec na kempingu Over River Recreation Reserve w gorach nad rzeczka opodal krzaczka. Musielismy wreszcie wyprobowac nasz namiot. Stawianie zajelo nam chwile, nie ma czego spodziewac sie po namiocie za 15 dolarow. Jednowarstowy, Bartus stwierdził ze chyba dla dzieci, bo musial spac po przekątnej zeby sie zmieścić, przemakalny w 100%. Jak przygoda to przygoda, twardo spimy dzis w namiocie. Chociaz rownie dobrze moglismy przykrys sie prześcieradłem:) To byl bardzo hardcorowy kamping, bo prawie na kocu swiata, oprocz nas jeszcze 3 kampery i pare owiec. Byl prysznic, ale jako taki kombos z toaletą. Ale przynajmniej byla ciepla woda:) no i tanio bylo:) tej nocy bylo zimno… A my rozbilismy sie nad rzeka przecież, wiec jeszcze bardziej ciaglo. Tej nocy niebo bylo bezchmurne, skad o tym wiemy? Nasz namiot byl przezroczysty:) jak sie położyliśmy ubrani we wszystkie bluzy z tym naszym szałasie, to mielismy widok wart miliona dolarow. Takie niebo tylko w gorach. Zastanawialismy sie czy niebo w NZ jest inne? Bo nie moglismy znalezc wielkiego i malego wozu. Ani gwiazdy polarnej. A tych gwiazd tyle bylo… To chyba droga mleczna. Albo mrozna. Tak, to byla mrozna noc, ale nie przenieśliśmy sie do samochodu:)
![]() |
Nasz pseudonamiocik |
Oczywiście, że na półkuli południowej są zupełnie inne gwiazdozbiory 😛 i nie ma gwiazdy polarnej, co najwyżej krzyż południa 🙂 Pozdrawiam z dyżuru 😛