Dostalam wreszcie swoje wizytowki. Niby nic wielkiego, ale tak sie glupio czulam na tych wszystkich spotkaniach oficjalnych, jak wszyscy sie wymieniaja tymi wizytowkami, ja tez dostaje, a sama nic dac nie moge. Najgorzej jak ktos mnie pytal czy mam… Oczywisice nikt nie moze zlapac mojego imienia, a jak beda mieli napisane, to bedzie latwiej. Ale wtedy zaczna sie pytania, Jolanta? czy Jola… Dawanie wizytowek jest tu duzo popularniejsze niz w Polsce. Chyba ze ja sobie tak do konca z tego sprawy nie zdaje. Ale tu nawet w sklepie dostaje sie wizytowke. I to jest caly rytual. Daje sie stojac, obiema dlonmi. Potem ta druga osoba musi zobaczyc, i schowac. Apropo rytualow i wpadek. Siedzimy kiedys u jakiejs szyski z Tata Motors, i dostalysmy kawe. To ja zaraz oczywiscie pic zaczelam. Jak juz nie mialam tak z polowy, to ten pan mowi, do parvati, „prosze, mozna sie napic” a ona: „nie, pan pierwszy” Ooooo… ale ja troche za komputerem bylam, moze mmnie nie widzieli. tyeraz zawsze czekam:) Ten sam pan, chcial byc mily, i jak sie dowiedzial ze jestem z polski to powiedzial: „jestes polka?? jak tam helsinki??”, potem probowal mnie przekonac ze socjalizm to najlepsze co nam sie moglo przytrafic a naszym wybitnym przywodca byl… (i tu nie mogl sobie przypomniec kto, wiec ja mu podpowiadam) – w ciemno strzelam ze walesa, bo znany na calym swiecie, ale nie) Jaruzelski. hmmm… Lubie ta prace, bo zawsze cos ciekawego mozna sie dowiedziec, co ludzie mysla o Polsce, o swiecie. W wiekszosci to sa bardzo pouczajace rozmowy, o bardzo szerokiej tematyce. Czasem jakies wpadki sprawiaja ze jest tylko ciekawiej.aaa no i bywa ze np popoludnie spedzimy w jakims centrum handlowym na plotach. Ale ciii, bo my wtedy ciezko pracujemy:) jednak ta praca ma tez swoje drugie oblicze. wklepywanie danych do exela. O raju… dopiero co skonczylam jedna, ogromna baze. termin byl tydzien, i tak sobie robilam po pare stron dziennie. ale niestety pracoholik Robin zrobila wszystko ciach prach, i potem w 2 dni musialam zrobic tyle co przez caly zeszly tydzien. ale to nic, dzis skonczylam, a 10 minut pozniej mialam kolejna ksiazke na biurku… Never ending story. Soboty sa zawsze takie same – wtedy nie mamy spotkan tylko robimy „prace biurowe” Ja mam ta swoja baze, ale na razie mnie nikt nie sprawdza, wiec idzie mi baaardzo powoli. od poniedzialku do piatku jezdzimy za to do roznych firm i pijemy herbatki. cos mnie ostatnio sluchy doszly ze niedlugo mam jezdzic tak sama… yyyy raczej nie sadze, zeby ktos sie tak chcial ze mna spotkac. aczkolwiek zazwyczaj sa zainteresowani tym ze z polski jestem. dosc czesto trafia mi sie fajna rozmowa na temat ekonomii, i jak odnajduje sie w tym polska. Takie rozmowy pozwalaja spojrzec troche z dystansu na nasz kraj, i jakos tak podsumowac 20 lat wolnego rynku. bo t ich najbardziej interesuje – cala transformacja. wczoraja mialam takiego waznego pana, ktory przez poltorej godziny strzelal do mnie pytaniami, o przemiany ustrojowe i wplyw jaki one mialy na spoleczenstwo i ekonomie. potem pytal czy jestesmy bardziej pod wplywem rosji czy niemiec, o pkb, o kryzys. czulam sie jak na jakims przesluchaniu, albo raczej egzaminie. ale chyba zdalam, bo potem dal mi swoja wizytowke i zaprosil na dalsza rozmowe. Parvati mi opowiadala ze ten wazny pan przesmial ja na poczatku jej pracy, bo ona przyszla do niego i o kolorach pokoi mu opowiadala. to nawet rozsmieszylo mnie, bo teraz jest bardzo rzeczowa, i raczej malo o hotelu mowi, a ogolnie o biznesie. duzo sie od niej nauczylam, chociaz tak naprawde docenie to juz pewnie dlugo po tym jak ta praktyka sie skonczy. znowu sie spoznilam do pracy (standardowo, ale teraz nie spozniam sie godzine tylko pol). Mielismy dzis emergency z Thiago. Wymiotowal cala noc, i rano tez lazienke zajal,wiec troche tak ciezko z jedna lazienka do pracy sie wyszykowac. zwlaszcza ze od wstania do wyjscia mam 20 minut, wiec jak mi gdzies za dlugo zejdzie, to potem wszedzie sa obsuwy i … spozniam sie:P W kazdym razie Thiago, to ten chlopak co to bal sie jesc wszystkiego co hinduskie, i tylko na krakersach zyl. wiec nie wiem od czego sie tak pochorowal. wniosek tylko taki, ze tego sie nie uniknie, i nie ma co sie wystrzegac hinduskiego jedzenia bo jest dobre.
z szokujacych informacji: dowiedzialam sie ze Sudipta, ktora traktowalam jak dobra ciocie ma… 28 lat. Hmmm, wiec nie ma co do niej z takim respektem podchodzic. myslalam ze ma ze 40… po drugie shreyansh (ten aieseckowiec ktory bylo odpowiedzialny za moj przyjazd) zapytany o to dlaczeg on sam nie wyjedzie na zagraniczna praktyke, w koncu to taka mozliwosc rozwoju powiedzial – Boje sie ze praktyka tam moze byc tak zorganizowana jak tu…
nic dodac nic ujac