Tak biegne ze nawet polmetka nie zauwazylam:) Az trudno uwierzyc ze jestem tu juz 2 miesiace. Teraz to nawet mysle ze to tylko 2 miesiace. Jakby tego nie rozpatrywac to jestem tu juz polowe czasu. Hmmm, czuje sie wlasciwie jak u siebie. Kalkute znam, moze jeszcze nie wszedzie dojade, ale tam gdzie potrzebuje to sie znajde. czasem sie tez znajde zupelnie tam gdzie nie potrzebuje. Zreszta troche mam sprawe utrudniona bez samochodu:)Planuje kolejne wycieczki – teraz na celowniku Himalaje. Kolejne wspomnienia do kolekcji. Tyle sie juz wydarzylo, nawet nie ma tego jak w glowie upchnac. Ale wszystko bylo dobrym doswiadczeniem. Nie wiem czy mi sie to jeszcze kiedys w zyciu przyda jak sie przepychac w metrze, albo jak dryblowac miedzy samochodami na zatloczonej ulicy aby dostac sie na druga strone, albo jak sie targowac o granata, czy tez jak kiwac glowa zeby wpasowac sie w przyjete obyczaje. Chociaz z drugiej strony wszystkie takie przezycia otweraja nowe horyzonty. Nawet rozmowa z ruskiem o Katyniu, ktora jednak nastapila, i o wojnie i naszej wspolnej historii pokazala mi w jak roznych swiatach zyjemy. Tu w Indiach, tam w Polsce, gdzies w Rosji. Juz nie tylko inna kulture ale nawet historie mamy i poglad na te same wydarzenia. Hindusi sa smieszni. Sami o sobie mowia ze sa bardzo pomocni i goscinni. No i nie moge sie nie zgodzic. w koncu zawsze jak zapytam sie o droge to dostane odpowiedz. Coz z tego ze kazda odpowiedz to inny kierunek. Sa tez pokojowymi ludzmi. Troche na nich krzyknac i nie wiedza co ze soba zrobic. Niestety mialam okazje sie przekonac z aieseciem tutaj. Nie tylko ze maja nas w powazaniu, to jeszcze nawet jak drzwi sie popsuja, albo swiatla nie ma, to nie ma do kogo sie o pomoc zwrocic. Ja juz z nimi nie gadam, wiec ostatnio Kirill probowal cos zalatwic. Potem aiesec wolal od nas pieniedzy. nie musze dodawac ze otrzymali ode mnie telefon w tej sprawie. juz potem pieniedzy nie chcieli:) Hindusi tez duzo gadaja. czego to nie zrobia i jak to nie bedzie, a jak co do czego to sie okazuje ze nic z tego nie bedzie. Chociaz wlasciwie powinnam uscislic. Nie wszyscy hindusi, bo to tak jakby mowic o calej europie po pobycie we francji. Bengalczycy. Bo co inny stan to inny obyczaj jezyk i przyzwyczajenie. a po dwudniowym pobycie w jakims miejscu nie mozna powiedziec jacy tam sa wlasciwie ludzie. wiec czeka mnie jeszcze chyba kilka wizyt w tym kraju, biorac pod uwage jego rozmiary. Fascynuje mnie, wszystko tu takie inne jest. Nic nie moze byc prosto, tylko jakes pokrecone. Ciesze sie ze moge to odkrywac i ze zycie tu moze mnie zaskakakiwac. I czasem to meczy, czasem denerwuje, czasem chce juz wracac do domu. w koncu to zadna przyjemnosc spedzic w pociagu ponad 30h czy blakac sie po ulicach 2 w poszukiwaniu taksy. ale jestem tutaj i chce jak najwiecej przezyc. zeby potem moc sie z tego smiac i zeby moc jeszcze wiecej gadac:)