jakos ostatnio pisanie postow mi nie wychodzi. jestem juz w sumie tak dlugo ze te wszystkie dziwactwa wydaja mi sie juz wlasciwie normalne. to znaczy ze chyba ze mna zaczyna byc cos nie tak:) w kazdym razie przywyklam juz do zycia tutaj i nic juz nie wydaje mi sie takie niezwykle zeby pisac o tym na blogu. poza tym jakos czasu malo. duzo pracuje i wieczorami jestem tak zmeczona, ze jesli wlacze komputer to tylko po to zeby posluchac muzyki. a poranki mam na poczte i wiadomosci. Nawet zdjec ostatnio nie robie. A takie male smieszne roznice jak zauwazam, to potem zapominam zeby o nich wspomniec. np niedawno wielki szcur przebiegl mi droge. zastanawiam sie czy przynosi to takiego pecha jak czarny kot. no i juz chyba wole takiego szcura niz rozgniecionego w drodze do pracy. aaa, po drodze zawsze widze jakies martwe pieski. bo tu chyba kazdy pies ma male pieski, i one miedzy tymi samochodami takie biedne – coz naturalna selekcja, polowa nie ma szans. i potem takie male zakurzone pieski w rowie leza i wrony je jedza. Wrony tu sa okropne, czasem sie boje ze mnie zaatakuja. ptaki tu jakies dziwne, ale widzialam nawet cos co wyglada jak nasz wrobel. jeden mnie nawet obsral. niektorzy mowia ze to na szczescie. ale jakie to szczescie w brudnym szaliku?? no tak, szczescie ze to szalik a nie glowa. dzis jeden koles w hotelu przywital mnie z szacunkiem jak zwykle „good morning madame” dlubiac przy tym w nosie. mhmmmm No nie ma to jak cieszyc sie szacunkiem i powazaniem. chyba wolalabym zeby mnie nie zauwazyl. ale takie widoki to mi tez spowszednialy, bo tu wszyscy dlubia w nosie, i charchaja i pluja pod nogi. wiec trzeba uwazac na srajace ptaki i plujacych taksowkarzy. raz jechalismy taksowka, i taka wielka slina spadla nam na szybe. ufff, okna zamkniete:) do tego hindusi maja brak gustu (tak wiem, generalizuje, ale jak widze te tlumy kazdego dnia i wszyscy tak samo wygladaja – ci co sie umieja ubrac i ich stac nie chodza po ulicach – stad moj przekaz jest troche jednostronny). na glowie nosza szaliki (przewiazane w stylu „bolacego zeba”) – ale to jak zimno bylo. o poranku faceci nosza damskie szale. niebieskie zielone… szkoda ze saree jeszcze nie zaloza:) zreszta, takie opisy nawet nie maja sensu. to jest tak niedorzeczne, ze tylko patrzec na to mozna zrozumiec o co chodzi.